Temat szczepionek jest jednym z najczęściej poruszanych w medycynie. W Polsce od kilku lat systematycznie przybywa rodzin, w których dzieci nie są poddawane obowiązkowym szczepieniom. To nowa „moda”, która w niepokojący sposób zdobywa coraz większą popularność. Rezygnacja ze szczepień, w szczególności dzieci i noworodków to bardzo niebezpieczna i nieodpowiedzialna pomyłka.
Szczepionka – zło konieczne, czy zagrożenie dla zdrowia?
Decyzja rodziców? To dzieci ponoszą konsekwencje.
W Polsce na liście obowiązkowych szczepień jest łącznie trzynaście pozycji. Od kilku lat wzrasta jednak liczba osób, które odmawiają podawania ich dzieciom – blisko 13 000 dzieci w roku 2014 nie zostało zaszczepionych na groźne dla zdrowia i życia choroby. Szybko wzrasta też liczba osób chorujących, zaś w rosnącej fali zachorowań część lekarzy zaczyna dopatrywać się zwiastuna nachodzącej epidemii. Dlaczego rodzice nie chcą, aby ich dzieci były szczepione?
To jeden z silnych przejawów upadku zaufania do instytucji ochrony zdrowia i personelu medycznego. Szczepienia są koniecznością, jednak coraz więcej rodzin widzi w nich zagrożenie i odmawia obowiązkowego szczepienia dzieci. Część osób niestety immunologię traktuje, jako naukę o tym jak ekologiczne warzywa i owoce oraz mycie rąk zapobiegają chorobom zakaźnym. Nie wiedzą jak działają szczepienia, nie umieją też samodzielnie osądzić, którym badaniom wierzyć.
„Czy ruch antyszczepionkowy dysponuje wiarygodnym i rzetelnym porównaniem statystyk powikłań poszczepiennych i powikłań po chorobach, przed którymi bronią szczepienia, wskazującym jednoznacznie na to, że szczepienia przynoszą więcej szkód niż korzyści? Niestety nie.”
Większość osób na ruch antyszczepionkowy określa, jako posiadający „paradoksalne spojrzenie na rzeczywistość”. Inni w bardziej łagodny sposób tłumaczą, że problemem jest brak odpowiedniej edukacji w tym zakresie i kreujące się w tych środowiskach mity i teorie, coraz częściej mylone z naukowymi faktami.
Korzystając ze swojej wolności, nie można szkodzić innym.
Coraz częściej w polskich mediach pojawiają się informacje o tragicznym wydarzeniu, którego efektem była śmierć półtorarocznego dziecka. W stanie agonalnym trafiło ono do szpitala, nie udało się go uratować. W sprawie głos zabrał także konsultant krajowy w dziedzinie pediatrii.
„Rodzice wybrali tak zwane ospa party, zamiast szczepienia.”
To popularna szczególnie wśród młodych rodziców metoda zastępstwa dla szczepień ochronnych. To umyślne zarażanie dzieci poprzez kontakt z chorymi rówieśnikami, mające zagwarantować odporność na przyszłość. Zdaniem lekarzy powodować to może jednak poważne komplikacje i powikłania, choć przez zwolenników proceder uznawany jest za cudowny sposób na budowanie naturalnej odporności dziecka.
Niestety ryzyko, że rodzice dzieci biorących udział w takowym „przyjęciu” nie wiedzą wszystkiego, co powinni o tej chorobie wiedzieć. Choroba zazwyczaj nie ma ciężkiego przebiegu, lecz powikłania dotykają 6-7% zarażonych. Wśród nich wymienić można ropne zakażenie skóry, różę, ropowicę, zapalenie płuc, mózgu. Wirus nigdy nie znika z organizmu i występując przy rdzeniu kręgowego w późniejszym życiu może się reaktywować, powodując półpaśca. Nawet charakterystyczne pęcherze mogą zagnieździć się w jamie ustnej, na twardówce, mogą przyjmować formę krwotoczną… Kontrolowane zakażenie na pewno nie wydaje się dobrym rozwiązaniem. To już nie jest moda, a zagrożenie dla życia.
Jak na ironię, szczepionka przeciwko ospie w całości chroni przed infekcją lub znacznie łagodzi jej przebieg, minimalizując prawdopodobieństwo wystąpienia groźnych powikłań i do niemalże zera sprowadzając ryzyko powikłań śmiertelnych. Szczepionka zawiera żywe, ale osłabione i zmodyfikowane wirusy. Ich obecność ma na celu stymulację odporności dziecka, a nie jego zarażenie.
Warto pamiętać, że ospa to w rzeczywistości pokonany zabójca. Zwycięstwo osiągnięto dzięki szczepionce.
Ponure doniesienia o śmierci zarażonego dziecka coraz częściej pojawiające się w polskich mediach to niestety nie pierwszy sygnał alarmowy, który otrzymujemy. Choroby, które do niedawna uznawano zlikwidowane z kart historii, powracają stopniowo. Można pokusić się o stwierdzenie, że szczepienia stały się ofiarą własnego sukcesu. To, co zagwarantowały lata profilaktyki szczepień ochronnych, ich przeciwnicy traktują dziś jako coś oczywistego.
Co grozi rodzicom za niezaszczepienie dziecka?
Poznanie argumentów zwolenników i przeciwników szczepień, sprawdzenie faktów, zagłębienie tematu to niewątpliwie odpowiedni początek kształtowania własnej opinii na ten temat. W świetle obowiązującego prawa rodzice nie muszą wyrażać zgody na szczepienie – obowiązek szczepienia to jedynie obowiązek obywatelski, nie prawny.
Mimo to nieszczepienie może być ścigane z urzędu. Wiele do powiedzenia może mieć w tej kwestii Sąd Rodzinny, oceniający odpowiedzialność rodzica, świadomie narażającego dziecko na chorobę. Należy liczyć się z licznymi pismami, wezwaniami na szczepienia, przypomnieniami, a nawet karami pieniężnymi. To jedyne możliwe środki przymusu, ponieważ zgodnie z obowiązującym prawem nie można nikogo zmusić do przeprowadzenia procedury medycznej.
Jednym z częściej pojawiających się argumentów ruchu antyszczepionkowego jest stwierdzenie, iż szczepionki to sprawa indywidualna i każdy powinien sam decydować, czy chce szczepić swoje dzieci.
Trudno nie zgodzić się z prawem do podjęcia samodzielnej decyzji, jednak zarazem decyzja ta powinna być dyktowana naukowymi faktami i potwierdzonymi informacjami, nie zaś propagandową nieraz manipulacją i próbą podyktowania młodym rodzicom swoistej mody, bez wcześniejszego zadbania o ich odpowiednią edukację. Jeśli przestaniemy się szczepić przeciwko chorobom zakaźnym, te wrócą znacznie szybciej, niż nam się wydaje. Największą karą dla rodziców okazać się może krzywda i cierpienie ich dzieci.
Silny związek szczepień z powikłaniami, z autyzmem, z opóźnieniem umysłowym, wadami wzroku i słuchu, ryzykiem wystąpienia alergii. Co jest mitem, a co prawdą?
Przedstawiciele ruchu antyszczepionkowego regularnie głoszą tezy:
- „Nie ma dowodów, że szczepionki działają.”
- „Nie wszystkie szczepienia działają.”
- „Szczepionki są obowiązkowe, żeby firmy farmaceutyczne miały z nich zyski.”
- „W szczepionkach są fragmenty płodów i małpie nerki.”
- „Szczepienia wywołują autyzm u dzieci.”
Z przykrością należy stwierdzić, że większość opinii i teorii zwolenników naturalnej odporności to zwyczajne kłamstwo lub wynik niewiedzy. Choć rodzice dzieci, które nie przechodzą programu szczepień zapewne mają na uwadze wyłącznie dobro potomstwa, efekt może być dokładnie odwrotny. Padają ofiarami manipulacji faktami, mającymi na celu wywołanie u odbiorcy określonej reakcji emocjonalnej i podjęcie drastycznej decyzji.
Ludzie są niestety niezbyt skuteczni w szacowaniu prawdziwego ryzyka i prawdziwego prawdopodobieństwa zdarzeń, jeśli coś występuje w ich otoczeniu. O ile informacje typu „Dziecko kuzynki męża zachorowało na autyzm po szczepieniu” faktycznie budzą współczucie, o tyle nie mają one żadnego pokrycia z faktami.
Warto zaznaczyć, że już w 2004 roku udowodniono, że Andrew Wakefield, autor głośnej publikacji odnośnie związku szczepień z zaburzeniami rozwoju u dzieci, to oszust. W prestiżowym brytyjskim piśmie medycznym wskazywał, że przyczyną powikłań miała być rtęć dodawana do szczepionek, uszkadzająca komórki mózgu i powodująca autyzm. Tymczasem po śledztwie i odpowiednich badaniach artykuł został wycofany, a lekarz pozbawiony prawa do wykonywania zawodu za fałszerstwa medyczne. Publikacja zawierała liczne przekłamania. W dodatku autor zarobił znaczną sumę za swoje zeznania w nadziei na sukces w procesie przeciwko producentom szczepionek.
Pomówienia na temat szczepionek są nieprawdziwe
W trakcie dyskusji przeciwnicy szczepień obowiązkowych bardzo często powołują się na wykresy. Nieskuteczności szczepionek ma dowodzić niewielka zmiana w liczbie śmierci w wyniku danej choroby. Dlaczego jednak to nie śmiertelność powinna być brana pod uwagę? Szczepienie nie ma zapobiec śmierci, a zachorowaniu. Jakkolwiek brutalnie nie brzmi to stwierdzenie, śmierć jest tylko jednym z efektów ubocznych. Epidemie zbierające krwawe żniwo w Europie, czy Stanach Zjednoczonych jeszcze w połowie XX w. nie zostały opanowane tylko z powodu zmian w higienie, jakości odżywiania oraz lepszej opiece medycznej.
„Bardzo to podstępne, ze strony higieny i lepszego odżywiania, że zaczynają działać akurat wtedy, kiedy szczepionki wprowadzane są do użytku.”
Andrew L.
Szczepienia oczywiście w szczególnych sytuacjach powinny być odpowiednio wcześniej konsultowane. Przykładowo, niemowlęta urodzone przedwcześnie często są bardziej narażone na zakażenia. Dlatego też zazwyczaj podlegają opiece poradni patologii noworodka i na szczepienia są kierowane do specjalistycznych poradni do spraw szczepień. Decyzji odnośnie zmiany kalendarza szczepień nie warto jednak podejmować na własną rękę. Faktem jest, że skracanie minimalnych zalecanych przerw pomiędzy kolejnymi dawkami upośledza odporność poszczepienną, choć ich wydłużanie z kolei opóźnia uzyskanie pełnej odporności. Kalendarz szczepień warto jest dostosować więc do danego dziecka.
Szczepionki mogą wykazywać działania niepożądane, dlatego dokumentowanie ich podania jest niezwykle ważne i nie można go lekceważyć. Na wypadek, gdyby zdarzył się poważny niepożądany odczyn poszczepienny, lekarze dokumentują, jakiej serii i od jakiego producenta podano szczepionkę. Tak samo jednak jest również w przypadku leków. Nie można być zbyt naiwnym – nie ma nieszkodliwej procedury medycznej. Szczepionki nie są w 100% nieszkodliwe, takiej gwarancji nikt nie jest w stanie przedstawić nawet w przypadku leku przeciwbólowego. Jednak korzyści płynące ze stosowania szczepień wielokrotnie przewyższają koszty ich stosowania.
Pamiętajmy, że u szczepionych dzieci może dojść do pojawienia się lub zaostrzenia objawów chorobowych. Szczepienie jest zawsze intensywnym bodźcem dla organizmu i może dojść też do ujawnienia objawów wcześniej występującej już choroby.
Zapomnieliśmy, co to znaczy żyć w świecie, w którym powszechne są choroby zakaźne. Nie usprawiedliwia to jednak w żaden sposób zachowania nieodpowiedzialnego. Jeśli ruch antyszczepionkowy rzeczywiście spowoduje, że liczba osób zaszczepionych spadnie poniżej minimum, cała populacja zostanie pozbawiona odporności zbiorowej, hamującej rozwój oraz rozprzestrzenianie się chorób. Osoby będące przeciwnikami szczepień nie ryzykują tylko swoim zdrowiem, ale narażają również tych, którzy szczepienia przyjęli.
artykuł powstał dzięki portalowi abc apteki
18.03.2016
ALFAiOMEGA
Ludzi, którzy nie szczepią swoich dzieci powinno się według mnie stawiać przed sądem za terroryzm.
18.03.2016
Pseudo
zachęcam do zapoznania się z prawdzwiym źródłem. Jeśli autor zamierza podważać autorytet Profesor Majewskiej, to lepiej niech ma solidne argumenty.
18.03.2016
EloTrzyDwaZero
Nie pójde na szczepionkę bo nie. Ale na ospa=party dzieciaka też nie puszcze. Jak zachoruje to się wyleczy, w domu przy użyciu leków i GŁOWY. Ja tak przeżyłem to i moje przeżyją.
19.03.2016
bąbel
Nie pójde na szczepionkę bo nie. Ale na ospa=party dzieciaka też nie puszcze. Jak zachoruje to się wyleczy, w domu przy użyciu leków i GŁOWY. Ja tak przeżyłem to i moje przeżyją.
EloTrzyDwaZero
No tak, bo żarcie przez dziecko tony leków, w przeciwieństwie do wzięcia kilku szczepionek, nie ma żadnych skutków ubocznych…